Smutnym przykładem tego, że historie opowiadane przez Williama Branhama były nieustannie zmieniane, są jego relacje z wydarzenia, które miało się odbyć w miejscowości Windsor w Ontario w Kanadzie.
Pewien człowiek przyszedł do kolejki modlitwy nie po to, aby być uzdrowiony, ale po to, aby ujawnić Williama Branhama jako oszusta. Na karcie modlitewnej podał kilka chorób, na które w rzeczywistości nie chorował. Spodziewał się, że William Branham podczas nadnaturalnego rozpoznania odniesie się do rzekomych chorób podanych na karcie, a on dzięki temu będzie mógł ujawnić go jako kłamcę.
Kiedy ów człowiek znalazł się w kolejce modlitwy, William Branham nie rozpoznał u niego żadnej dolegliwości, natomiast w wizji zobaczył grupę osób umawiających się odnośnie tego ujawnienia. Następnie choroby, które napisał na karcie modlitwy, spadły na tego człowieka jako kara.
William Branham w kazaniach wielokrotnie opowiada tę historię. Relacje różnią się bardzo pod względem tego, co później wydarzyło się z tym człowiekiem. Oto niektóre z wypowiedzi:
Powiedział: „Bracie Branham, myślałem, że to jest po prostu „podrabiana sprawa”. Szczerze, jest dla mnie jakieś przebaczenie?”. Znalazło się.
Powiedziałem: „Choroba, którą umieściłeś na tej karcie modlitewnej, będzie ci towarzyszyła do końca życia”. I tak jest.
Na ile mi wiadomo, ten człowiek jest dzisiaj w wieczności, martwy.
Ten człowiek do dziś dnia jest przykuty do łóżka.
I z krzykiem wybiegł z budynku. Nie wiem, co dalej z nim się działo.
Ten człowiek zmarł około rok później.
Nigdy więcej o nim nie słyszałem, otrzymałem tylko list od jakichś ludzi, że jest w poważnym stanie.
Zmarł około sześć miesięcy później na raka.
Wynieśli go sparaliżowanego i nadal jest sparaliżowany.
Zmarł około sześć tygodni później.
Zmarł około sześć tygodni później.
Rozbieżność relacji tego wydarzenia nie wyklucza tego, że wydarzenie miało miejsce, ale poddaje w wątpliwość wiarygodność wypowiedzi Williama Branhama dotyczących nadnaturalnych wydarzeń w jego życiu i usłudze.